czwartek, 22 stycznia 2015

Muzyka życia

Hejka! Pewnie jak po tytule się już domyśliliście się dziś o muzyce, o czymś bez czego nie mogę żyć. Zgaduję, że większość też nie może się bez niej obejść.  Zapraszam :-).


Zacznijmy od tego co znaczy dla mnie muzyka, dlaczego ją uwielbiam i co bym bez niej zrobiła. Muzyka znaczy dla mnie.. moją osobowość. To od niej zależę... ja. Bo widzicie, muzyka kształtuję moje humory. Smutna, zamyślona, dyskotekowa, bez stresowa, pozytywna czy buntownicza. Te wszystkie uczucia poprawia, albo utrwala właśnie muzyka. Oczywiście nie tylko ona, ale przede wszystkim. Muzyka oznacza mnie, bardzo zmienną. Gdy słucham Fraks od razu mam ochotę machać rękami w górę i podskakiwać na koncercie. Gdy słucham Don't worry, by happy automatycznie na mojej twarzy maluje się uśmiech.

Dlatego zawsze staram się słuchać tylko i wyłącznie pozytywnej, energicznej i motywującej do życia. Ale teraz zadaję sobie pytanie "Co by było gdybym była głuchoniema?" . Szczerze nie wiem. Czy nic bym nie czuła? Czy nie byłabym tym kim teraz jestem?

Uwielbiam ją za to, że można pomyśleć przy niej "na trzeźwo".

Podstawowe piosenki, w zależności od humoru:

Pozytywne: TWO DOOR CINEMA CLUB | UNDERCOVER MARTYN, Bring Your Sunshine, Jess Penner 
Zamyślone: The Dumplings
Imprezowe: Freaks, I'm an Albatraoz

Krótka informacja: Sorka, że ostatnio nie piszę, ale teraz będzie niestety tak dalej, wiecie ferie, a ja jadę do babci. Tym oto sposobem kończę wpis. Do zobaczenia :-). Dobranoc :-).



                                                                                                                                               Muzyczna Alicja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz